Dzień zaczynał się normalnie, czyli spamem o wiadrach z nierdzewnej stali, a jak się skończył?
Poważnymi przemyśleniami o tym co w życiu ważne, a stało się to tak, że do mojej siostry zadzwonił telefon i dowiedziała się, że jej bardzo sławna koleżanka ma dla niej dwie wejściówki na pokaz mody kolekcji jesień- zima Orsaya w którym bierze udział.
No więc kogo mogła zabrać na coś takiego moja siostra?
Oczywiście mnie :)
Dobrych kilka godzin spędziłyśmy przed lustrem strojąc się i przymierzając sukienki, dzieci zostawiłyśmy z moim mężem i pojechałyśmy się spotkać z kiedyś szaloną a dziś bardzo sławną przyjaciółką mojej siostry.
Właśnie wróciłam i muszę wam powiedzieć, że czuję się dziwnie...
Ci wszyscy sławni ludzie tak strasznie spragnieni zwykłych spraw.
Jak można żyć w takim biegu?
Jeszcze raz utwierdziłam się w słuszności swego wyboru.
Dobrze jest nie chcieć już być projektantką.
Nie musieć się lansować.
Taki lans to cholernie ciężka praca jednak...
Torty są fajne :)
środa, 29 sierpnia 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
a która siostra? :)
no z która? z Basia :)
Prześlij komentarz