Dzis zapukala do nas jedna z naszych mlodocianych sasiadek i oznajmila mi, ze jutro konczy 7 lat i zaprasza na urodziny moje dzieci wszystkie i chce tort z W.I.T.C.H.- a konkretnie z Hay Lin jesli mozna.
Ano mozna, mozana :) hehe
Szkoda, ze nie widzieliscie zaskoczonej miny jej mamy, ktora akurat wyjrzala z mieszkania i zobaczyla jak jej corka sobie zaradnie zorganizowala przyjecie urodzinowe hehe.
PS. I jeszcze jedno...
Zdedydowalam sie.
Zrobie to.
Otworze swoja cukiernie.
Juz niedlugo.
Zaraz po tym, jak wydam ksiezke.
I bedzie to najbardziej szalona rzecz jaka zrobilam w zyciu.
Bardziej szalona niz skoczenie na gleboka wode, gdy nie potrafilam plywac.
Bardziej szalona, niz jechanie stopem przez pol Polski, zeby zobaczyc kogos, kogo widzialam tylko raz w zyciu.
Bardziej szalonego niz pokazanie nagich piersi w centrum Warszawy.
Bardziej szalonego niz to co kiedykolwiek zrobilam.
A jednak nie bedzie to tak glupie.
Mam taka nadzieje przynajmniej...
niedziela, 30 września 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Mocno trzymam kciuki za Twoje marzenie, bo torty robisz boskie i cudownie byłoby przyjść do Ciebie wypić kawę w ogródku i zaciągnąć też innych znajomych na pyszne cisteczko :)
nagie piersi w centrum Warszawy? :)
a tak serio to gratuluje odwagi
odwagi w sprawie cukierni, czy w sprawie piersi? hehe
jedno i drugie :)
to jakiś zakład był czy chodziłaś w płaszczu po polach mokotowskich? :)
Prześlij komentarz