wtorek, 3 czerwca 2008

kryzys

Nie mam o czym pisac na blogu.
To co wazne jest zbyt osobiste, to co nie wazne jest zbyt nudne.
W zasadzie powinnam go skasowac.

A jednak czasem nachodzi taka chwila, ze mimo tlumu znajomych i kilku przyjaciol jednak nie ma komu czegos opowiedziec, chociaz chcialoby sie opowiedziec jednak. No i wtedy nadchodzi taki czas, ze zagladam tutaj. I potem trafiaja sie takie notki jak ta o przyjacielu, ktory calkowicie mnie zlekcewarzyl w czasie, gdy ja balam sie o jego zycie. Wiecie jak to sie skonczylo? Nijak. Pewnie byl u mamy, pewnie to przeczytal i pewnie ma to gleboko w dupie. Nie ma juz Patryka, ktory byl moim przyjacielem. A teraz nie zostaly mi nawet nasze dawne listy. Trudno. Musialam to zaryzykowac.

Czemu natura nie obdarzyla mnie olewczym charakterem kogos, kto ma gleboko gdzies co mysla i czuja inni ludzie, ktorych spotykam?
Czemu wciaz mnie obchodzi co dzieje sie z moim pierwszym chlopakiem na przyklad? I tak naprawde z kazdym kolejnym tez.
Czemu mysle, ze powinnam przeprosic tych, ktorym zrobilam swinstwo, nawet jesli oni juz tego dawno nie pamietaja?
Czemu mysle cieplo o tych ktorzy mnie uszczesliwiali kiedys?

Przeciez tego juz nie ma. To nie powinno miec znaczenia.

Zawsze mialam zal do ludzi co pisza na swoich blogach zdawkowe glupoty nie wglebiajac sie w szczegoly, tak ze widac ze cos nie gra a nie wiadomo co.
A teraz prosze. Sama stalam sie jednym z tych ludzi.

Brak komentarzy: